W ostatnich dniach o grze Mass Effect: Andromeda było głośno nie tylko w związku z jej premierą, która wczoraj miała miejsce w Europie, a dwa dni wcześniej w USA, ale także z powodu niedopracowanych animacji twarzy. W sieci pojawiło się sporo treści, a fani zrzucili winę na animatorkę Allie Rose-Marie Leost. Głos w sprawie postanowił zabrać Jonathan Cooper, były pracownik BioWare, który był głównym animatorem przy pierwszej i drugiej części czy też Uncharted 4: Kres Złodzieja. Wyjaśnił on kilka kwestii, m.in. porównując najnowsze RPG akcji z dziełem studia Naughty Dog.
Wytłumaczył, że
Uncharted 4: Kres Złodzieja to gra liniowa, w której każde spotkanie jest unikalne i bardzo kontrolowane, przez co deweloperom jest po prostu łatwiej zatroszczyć się o szczegóły. Natomiast
Mass Effect: Andromeda to RPG z mnóstwem treści i wyborami, co znacznie utrudnia zadanie. Dodatkowo obecnie deweloperzy muszą poświęcać dużo więcej czasu na tego typu rzeczy, więc korzystają z algorytmów wpływających na mimikę twarzy na podstawie prowadzonych w grze rozmów. System ten sprawdza się zwłaszcza w mało znaczących momentach, choć później jego efekty są jeszcze poprawiane ręcznie. Cooper podejrzewa, że w przypadku nowej gry
BioWare zabrakło czasu. Twórcy najpewniej chcieli wszystko wykonać samemu, ale w międzyczasie okazało się, że pracy jest zbyt wiele i koniec końców skorzystano z kiepskiego algorytmu. Dodatkowo na całe zamieszanie wpłynęły obecne czasy. Dziś nie ma żadnego problemu z nagraniem czy zrobieniem screena błędu i pokazaniem go w Sieci. Później taki obrazek zaczyna żyć własnym życiem i robi się afera.
Cooper zauważył jednak, że deweloperzy powinni wyciągnąć z tego odpowiednie wnioski. Gracze są aktualnie bardziej wyczuleni na tego typu rzeczy, więc animatorzy powinni mocniej przykładać się do swojej pracy, a duże gry z naciskiem na opowieść nie mogą bazować tylko na rozwiązaniach systemowych.
Źródło:
"Góral" - GRY-OnLine
|
Klemens
|
2017-03-24 18:06:43
|
|